Dziś krótko, ale o rzeczach
wyjątkowo ważnych. Dziś stawiam wyzwanie wszystkim czarnym myślom, które czasem
przysłaniają nam horyzont. Myśli typu: "to jest bez sensu", "nic z
tego nie rozumiem", "dlaczego tak się dzieje?",
"chciałabym/chciałbym, żeby było inaczej", "dlaczego on/ona mi to
zrobił/nie zrobił?". Odpowiem na nie jednym krótkim i niezwykle
pięknym zdaniem - przysłowiem buddyjskim - "kiedy uczeń jest gotowy,
pojawia się i mistrz". Czy wiesz, o czym mówię? W
istocie to my sami wyznaczamy rytm zmian w naszym życiu. Dzieje się to, na co
jesteśmy gotowi, lub to, czego w danym momencie musimy się nauczyć, aby pójść
dalej. A jeśli życie daje Ci wciąż tę samą lekcję, w postaci powtarzających się
podobnych sytuacji, to być może
przydałoby się tę lekcję staranniej odrobić?
Wystarczy spojrzeć do tyłu.
Wszystko ostatecznie dzieje sie z jakiegoś powodu i do czegoś prowadzi.
Najlepiej obrazują to zdjęcia. Czy kiedyś próbowałeś/próbowałaś zatrzymać się
na chwilkę nad swoimi zdjęciami i zastanowić się nad tym, jak na przestrzeni
czasu się zmieniasz? W jakim kierunku idziesz? Czy idziesz w kierunku, który
rzeczywiście dla siebie wybrałaś/ wybrałeś? Jakie motywy powtarzają się na nich najczęściej? To cudowna lekcja.
Konie w moim życiu pojawiły się
prawdopodobnie wraz moim pierwszym oddechem. Moje pierwsze wspomnienia z
dzieciństwa to zeszyt, w którym na każdej stronie malowałam konia, oglądałam
pasjami westerny zanim nauczyłam się czytać i pisać, znaczki z motywem konia
znaczyły dla mnie tyle! Koń na biegunach był (i jest) moim największym skarbem,
potrafiłam wstawać o brzasku, żeby pieszo maszerować kilka kilometrów do innego
miasteczka, gdzie trzymane były konie.